wtorek, 16 lutego 2016

(część 2) Rozdział 11 Epilog (nie smutać mi!!)

Paulina z Adamem dojechali szczęśliwie do Elbląga gdzie wszyscy powitali ich łzami i wesołymi krzykami. Nie obyło się również bez przytulasów. Rok później w miejscowym kościele słychać było weselne dzwony. Wszystko co dobre nie zawsze się kończy. Parę miesięcy po ślubie kiedy to młoda para zamieszkała razem Paulina poczuła się źle. Adama nie było...Pojechał szukać pracy. Dziewczyna pełna obaw pojechała do szpitala. Bała się, a jej żołądek fikał koziołki i jeszcze ten okropny ból brzucha. Kiedy usłyszała diagnozę z jej oczu poleciały łzy. Płakała nie mogąc złapać oddechu. Zadzwoniła do Adama trzęsącymi się rękoma by jak najszybciej do niej przyjechał. Nie mogła się uspokoić i miała ochotę krzyczeć. Kiedy tylko Naruciak przekroczył próg budynku dziewczyna wpadła w jego objęcia. Nadal płakała ściskając jego białą koszulę. Adam tak bardzo chciał się zapytać co się stało, ale nie musiał. Po chwili dziewczyna sama powiedziała. Teraz już oboje płakali. Płakali ze szczęścia. Żadne z nich nie mogło uwierzyć, że będą rodzicami. Nawet płaczące chmury tego dnia zdawały się być im piękne. Wszystko miało się diametralnie zmienić. Z każdym dniem coraz więcej się śmieli. Ciąża jeszcze bardziej ich do siebie zbliżyła.
                                                                                  ***
- A może Michałek i Ada? Tak bardzo podobają mi się te imiona. - proponowała pewnego wieczoru leżąc w sypialni z Adamem. Niedawno okazało się, że to będą chłopiec i dziewczynka...Bliźniaki. Paulina i Adam już nawet nie mieli gdzie upychać ubranek dla dzidziusiów. Kiedy tylko wszyscy dowiedzieli się o ciąży dziewczyny nie mogli się powstrzymać od kupowania śpioszków. Paulina jednak coś ukrywała. Nosiła ogromny ciężar na barkach, który nie dawał jej spokoju. Wiedziała, że kiedy jej małe pociechy się urodzą ona nie będzie mogła ich zobaczyć. Istnieje szansa, że matka również przeżyje, ale jakże mała. Nikomu nie szepnęła słówka o tym, że jej ciąża ma komplikacje. Adam wydawał się tak szczęśliwy...Paulina nie mogła tego zrujnować.
- Piękne imiona, kochanie. - przyznał jej mąż całując ją w policzek. Adam...Nadal zachowywał się jak on, jak siedemnastolatek, ale jednocześnie trochę wydoroślał. Kto by pomyślał, że pojawi mu się nawet delikatny zarost na szczęce. Dziewczynie nie dawało coś spokoju. Słowa jednak nie chciały się wydostać. Nie chciała się o to pytać, ale musiała. Musiała mieć pewność, że kiedy jej nie będzie jej dzieci będą bezpieczne i kochane.
- Adam...Obiecujesz, że nasze dzieci będą miały kochaną rodzinę i będą bezpieczne? - spytała. Adam lekko zaskoczony złączył ich dłonie. Patrzyli na swoje splecione palce przez kilka chwil.
- Obiecuję. - powiedział zastanawiając się nad tym dziwnym pytaniem swojej żony. Jeśli coś było nie tak on chciałby wiedzieć o tym pierwszy. Ona jednak tylko pokiwała głową i usnęła.
Kilka miesięcy później:
Nastał dzień narodzin i śmierci. Czy Paulina się bała? Nie. Cieszyła się, że może dać komuś życie, jednak bardzo się martwiła...Martwiła o Adama. Bała się mu powiedzieć. Kiedy jednak pod koniec już porodu jej oczy powoli wygasały powiedziała. Wyznała całą prawdę z bólem. Adam nic nie mówił. Milczał, a ciszę mącił tylko płacz dzieci. Ścisnęła mocno jego dłoń.
- Kocham cię. - odpowiedziała niemal z uśmiechem. Z jego oczu spłynęły łzy. Ciężkie, gorzkie, przykre. Wysilił się jednak na uśmiech. Chciał żeby tak go zapamiętała. Nie umiał się z tym pogodzić. Pamiętał jak razem planowali wycieczkę po Warszawie, a potem nad morze. Chcieli albowiem, aby ich dzieci dużo widziały i dużo się uczyły o świecie. Teraz te wycieczki nie miały dla niego sensu.
- Kochaj je tak jak mnie. - powiedziała. Głos jej był drżący i przerywany. Nie mogła złapać oddechu. Nagle usłyszał przeciągły dźwięk kardiogramu, a jej ręka przestała ściskać jego. Popatrzył na nią pełen goryczy i załkał.
- Obiecuję. - powiedział szeptem. Wyprosili go z sali zapłakanego. Dzieci na razie wzięto na badania. On popatrzył na wszystkich z rozczarowaniem, bo w korytarzu stali wszyscy. Ania, jego mama, jej tata, Kuba...Wszyscy wiedzieli co się stało. Nikt jednak nie chciał nic mówić. Cisza była czymś czego potrzebowali. Cisza przerywana jedynie łkaniem. Parę dni później był pogrzeb. To smutne, jednak prawdziwe, bo w życiu tak jest...Młodzi ludzie zawsze dostrzegają kolor czarny albo kolor biały. Wiedzą, że będzie dobrze, a jeśli nie, musi być w takim razie źle. Wcale tak nie jest. Adam dostrzegł kolor szary.
5 lat później:
Adam jest szczęśliwy mimo, że przy jego boku nie ma jego ukochanej. Dzieci są jego skarbem, zresztą by zapewnić im kompletną i dobrą rodzinę wprowadziła się do nich Ania praktycznie zastępując Paulinę, jednak Adam nie pozwolił swoim dzieciom mówić do niej "mamo". Zawsze była, jest i będzie "ciocia Ania" i nic tego nie zmieni. Dzieci już się do tego przyzwyczaiły. Kiedy Adam uznał to za słuszne zaczął im opowiadać kim była Paulina i jaka była. Pokazywał jej zdjęcia oraz jej pluszaki, które już dawno wprowadziły się do tego mieszkania.
- A czemu mamy tu nie ma? - spytał chłopczyk o błyszczących zielonych tęczówkach i brązowych włoskach.
- Jest tutaj tylko jej nie widzimy. - powiedział. Ania spoglądała na nich siedząc z boku i uśmiechając się do Adama. Dawała mu otuchy. Wiedziała, że to Adam jest ich rodzicem i ona nie mogła za bardzo w to interweniować. Czasami owszem pomagała w wychowaniu i dawała rady, ale Adam decydował co jest dobre a co nie.
- Ale dlaczego? - spytała dziewczynka o niebieskich oczkach i włosach do ramion.
- Bo jest aniołem. Taka jej praca. Nie może nas odwiedzać, bo ma dużo obowiązków. - powiedział ze śmiechem. Ania jeszcze bardziej poszerzyła uśmiech na prawdę dumna z Adama.
- Ada chodź, pomożesz mi zrobić kolację, a Adam i Michałek nakryją do stołu dobrze? - spytała podchodząc do dziewczynki i biorąc ją na ręce.
- Dobrze ciociu. - powiedziała. Zaczęła się niekontrolowanie śmiać kiedy ruda dziewczyna połaskotała ją.
- To co idziemy? - spytał Adam. Michał i Adam poszli do jadalni, a dziewczyny do kuchni.
- Tato kochasz nas? - spytał chłopczyk, a Adam przytulił go mocno odpowiadając, że tak. Michał był bardzo wrażliwym chłopcem, który uwielbiał czułości, natomiast Ada była pełną życia dziewczynką, której nie brakowało pewności siebie. Pewnie większość ciekawi co jest między Anią i Adamem....Są małżeństwem...Kochają się i są szczęśliwi, jednak i Ania i Adam wiedzą, że on kocha bardziej Paulinę, ale nikomu to nie przeszkadza. Każdy to rozumie.
------------------------------
NIE ZABIJAĆ MNIE ZA ZAKOŃCZENIE!!! Hahah XD Chciałam to jeszcze trochę pociągnąć i zamiast zrobić jeden epilog napisać kilka rozdziałów, ale nie udało się...No cóż XD Wszystkim dziękuję za komentowanie i ogólnie za wszystko! Jestem słaba w tego typu rzeczach. Dobra słuchajcie!! Nowy blog o Naruciaku czas zacząć!! Jest tam już powitanie i niedługo pojawi się prolog :D Naruciak pojawi się dopiero w 6 rozdziale, ale mam nadzieję, że dotrwacie do tego momentu. I jeszcze jedna informacja...Czy są tu jacyś fani Teen Wolf? Nie wiem czy mam was przepraszać, że tak krótko czy się cieszyć...Na pewno wam bardzo dziękuję XD Ale to już wiecie.  Zapraszam na nowego bloga: http://nowyblogonaruciakuinietylko.blogspot.com

WRACAM :D

Uwaga!! Nie zabijajcie mnie okey? XD Dobra za kilka godzin o 20 00 pojawi się epilog tego opowiadania...Nie zabijać mnie!! Wraz z epilogiem pojawi się linkacz do nowego bloga o Naruciaku (i Czułku, bo serio dużo go tam będzie), a Adam pojawi się dopiero w jakimś 6 rozdziale, ale mam nadzieję, że będziecie cierpliwi hahah :D Nie wiem co jeszcze napisać...A nie!! Już wiem! Przepraszam was za tak dużą przerwę, ale jak widać wróciłam i żyję i o was nie zapomniałam! Każdego dnia budziłam się z wyrzutami sumienia, że was zaniedbuję i w ogóle i trochę trudno było o was zapomnieć. Ktoś wspominał o grupie na facebooku...Hmmm...Nie wiem czy to dobry pomysł, ale jeśli będziecie bardzo chcieć można coś takiego stworzyć, ale szczerze ja sie na grupach nie znam i wolałabym nic tam nie dotykać, poza tym co miałabym wstawiać na tej grupie nie mówiąc o rozdziałach? Myślę, że moje wyznania z dnia typu: Oglądam dramat i się poryczałam, albo Mój brat zjadł mi żelki i jest mi smutno nie byłyby za ciekawe...To nie tak, że grupa to zły pomysł, ale ja się po prostu nie nadaję... Jam jest dziecko blogów i tak już zawsze będzie hahah XD To do 20 00 :D Brakowało mi kontaktu z wami, więc pisać komentarze pod tym postem i pod epilogiem i obiecuję na każdy odpowiedzieć (taki challenge) :P

środa, 27 stycznia 2016

Informacja :D

Żeby nie było wcale was nie zostawiłam i o was nie zapomniałam :D. Moja nieobecność spowodowana jest tym że mój komp poszedł sie jebać -_- Na telefonie nie wygodnie jest pisać i oto powód... Komputer prawdopodobnie będę mieć tak około tego weekendu ale jeszcze wszystko może się zdarzyć... Obiecuje że jak już będę mieć kompcia to od razu was o tym poinformuję i napiszę rozdział :P

czwartek, 14 stycznia 2016

(część 2) Rozdział 10

Idziemy w stronę mojego domu. Nasze dłonie są  połączone w jedność. Cisza pomiędzy nami znaczyła to, że rozumieliśmy się bez słów. Słońce zapadało już powoli w sen. Czułam szczęście. Wiem, że teraz jestem połówką, że moje serce jest tylko w połowie moje. Spoglądam na Adama. Idzie patrząc przed siebie. Czym ja zasłużyłam na tak dobrego faceta, no dobra chłopca? Chłopak musiał wyczuć to, że na niego patrzę. Swoimi oczami sprawiał, że miałam ochotę zatopić się w tej zieleni lub położyć się na trawie właśnie koloru jego oczu. Kiedy patrzyłam na jego wargi wykrzywione od uśmiechu miałam ochotę go pocałować. Przyciągnął mnie do siebie i objął ramieniem. Oparłam się o niego i tak razem szliśmy. Czuję mały strach, w końcu uciekłam z domu, a teraz do niego wracam. Kiedy zobaczyłam dom krew w moich żyłach zamroziła się. Poczułam uścisk w brzuchu, a mój oddech stał się szybszy...D O M. Mój dom. Nie chodzi tutaj o jakiś budynek, tylko o rodzinę. Co pomyśli tata? Co z Kubą?
- Paulina nie bój się. - jego głos sprawia, że moje mięśnie rozluźniają się. Spoglądam na niego i uśmiecham się nie znacznie. Przyśpieszamy kroku i już po kilku sekundach, które były dla mnie jak godziny znajdujemy się pod drzwiami. Dotykam zimnej, metalowej klamki i lekko ją przyciskam. Popycham drzwi i wchodzę do środka. Wydaje się, że jest tu pusto. Cisza jest jakaś niespokojna. Przeszywa moją duszę i wdziera się do niej siejąc strach. Gdzie tata? Gdzie Kuba? Spoglądam na Adama z zaniepokojeniem. Może on wie o co chodzi.
- Tato!? - po domu rozchodzi się małe echo. Pobiegłam do kuchni i tak jak myślałam znalazłam karteczkę przyklejoną na magnes na lodówce. O wiele bardziej uspokojona wzięłam do ręki karteczkę.
- Wyjechaliśmy do Elbląga. Nie umiemy tutaj mieszkać, ponieważ to przypomina mi o zaginięciu Pauliny. Zostawiliśmy otwarte drzwi na wszelki wypadek gdyby wróciła. - nie przeczytałam dalej. Upuściłam kartkę i wybiegłam z domu omijając Naruciaka.
- A ty dokąd? - spytał doganiając mnie.
- Do Elbląga. - odpowiedziałam jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
- Co!? - zaczęłam mu wszystko tłumaczyć. Postanowiliśmy, że ja kupię bilety na pociąg, a on spakuje swoje rzeczy i spotkamy się na stacji około 15. Pożegnałam się z Adamem całusem i już po chwili szłam dosyć nierównym chodnikiem. Szybko załatwiłam bilety, a że została nam jeszcze jakaś godzina to poszłam coś zjeść. Kebab był bardzo dobrym pomysłem. Dobra czas iść pod tą stację. Nagle nastąpiło zarwanie chmury...Deszcz lunął i po sekundzie byłam już przemoczona do suchej nitki...No pięknie! Szczękając zębami zaczęłam iść. Wiatr zaczął ścigać się z deszczem. Schowałam ręce do kieszeni i przyśpieszyłam kroku. Byłam już na stacji, jednak deszcz nadal na mnie padał...Zajebiście!
- Mogę prosić? - usłyszałam ciepły głos. Obróciłam się za siebie i ujrzałam Adama, który wyciągał w moją stronę dłoń. Też był cały mokry. Wyglądał słodko w mokrej grzywce opadającej mu na czoło. Pokiwałam głową zapominając jak się mówi i złapałam jego dłoń. Pociągnął mnie w swoją stronę i zaczęliśmy tańczyć. Było cudownie. Śmialiśmy się i potykaliśmy o własne nogi. Kocham go. Nie kocham go za wygląd, nie kocham go za dotyk, nie kocham go za jego głos, kocham go, bo jest sobą. Moje źródło życia, szczęścia, jednocześnie smutku i bólu. Nagle nadjechał nasz pociąg. Roześmiani i mokrzy weszliśmy do niego. Zajęliśmy pierwsze lepsze miejsca i śmialiśmy się do siebie.
-------------------------------------------
Wiem, że krótko, ale cóż...Znacie mnie chyba XD Niedługo nowe opowiadanie o naruciaku! Cieszycie sie? XD

czwartek, 31 grudnia 2015

(część 2) Rozdział 9 Adam....

Rozdział zawiera scenę +18, więc proszę was o zamknięcie pokoju, by rodzice nie widzieli tego co czytacie, bo wam dadzą szlaban na mojego bloga i nie będzie za fajnie XD
Postanowiliśmy pojechać do Adama. Dzisiaj już miałam dość i nie miałam siły na rozmowę z moim tatą. Weszliśmy do mieszkania trzymając się za rękę. Było to bardzo małe mieszkanie, ale za to przytulne. Pierwsze to zrobiliśmy to walnęliśmy się na kanapę i włączyliśmy pierwszy lepszy film. Nie obchodził mnie od zbytnio. Patrzyłam w sufit i odpoczywałam. Spokój, cisza oraz bliskość Adama liczyły się teraz najbardziej. Wszystko było popsute, ale na szczęście udało nam się to naprawić. Wróciliśmy do siebie już doświadczeni.
- Nudzi mi sie. - powiedział chłopak jednocześnie przerywając harmonię...Ugh...Chyba muszę sie przyzwyczaić. W końcu to nie tylko romantyczny Adam, ale też pojebany Naruciak.
- Właśnie przerwałeś piękną harmonię i przez ciebie też mi się nudzi. - powiedziałam uśmiechając się. Przekręciłam się na brzuch i podparłam głowę na rękach. Adam leżał obok mnie patrząc mi w oczy, które po chwili zamknął przybliżając do mnie swoją twarz. Zrobiłam to samo i złączyłam nasze usta w pocałunku. Nasze języki tańczyły swój własny taniec. Całowaliśmy się coraz namiętniej, a ja by zmniejszyć nieco odległość pomiędzy nami położyłam się na chłopaku. Moje włosy tworzyły jakby zasłonę. Zachłanny pocałunek przerodził się w coś poważniejszego. Jego ręce zaczęły badać moje plecy pod bluzką, a usta wędrowały po mojej szyi. Zalała mnie fala ciepła i rozkoszy. Nagle mój chłopak zrzucił mnie z siebie i teraz to on górował nade mną. Uległam mu całkowicie. Nawet nie zauważyłam kiedy moja koszulka wylądowała obok łóżka. Poczułam na brzuchu jego pocałunki, po których zostawały mokre ślady. Wygięłam się w łuk z przyjemności. Wzdychałam ciężko wydając z siebie ciche jęki. Postanowiłam jednak nie być dłużna Adamowi. Podniosłam się lekko i pozbyłam jego koszulki. Dreszcze przebiegły moje ciało gdy zobaczyłam jego goły tors. Chłopak był na początku delikatny, ale z czasem zrobił się odważniejszy. Poczułam jak zassał mi skórę na brzuchu. Westchnęłam z rozkoszy. Po chwili Adaś wrócił do mojej twarzy i zaczął mnie zachłannie całować. Przez moje ciało przeszły pozytywne ciarki kiedy jego palce zawędrowały do zapięcia stanika. Nie męczył się długo z zdjęciem go. Teraz czułam się piękna gdy pożerał mnie wzrokiem. Znów zaczął całować moją szyję, ale co chwilę zjeżdżał niżej. W końcu dotarł do piersi. Myślałam, że zaraz się roztopię z nadmiaru słodyczy i przyjemności. Wydawałam coraz głośniejsze dźwięki. Oplotłam jego talię nogami, a rękoma targałam mu włosy. Nagle poczułam jego ręce na swojej talii tuż przy gumce spodni. Kolejna fala ciepła przeszła przez moje ciało. Chyba nie muszę mówić, że skończyło się na tym, że byliśmy bez ubrań. Po chwili Adam wyciągnął prezerwatywę i włożył na swojego członka. Następnie wrócił do mnie. Pocałował mnie namiętnie i delikatnie we mnie wszedł. Wygięłam się w łuk kiedy poczułam ból, ale z każdym następnym pchnięciem czułam już tylko przyjemność i rozkosz. Myślałam, że się rozpłynę. Miałam ochotę krzyczeć. Wbijałam w jego plecy paznokcie. Robił to coraz mocniej. W końcu oboje doszliśmy. Dyszałam ciężko gdy już skończyliśmy. Chłopak założył bokserki i walnął się obok mnie równie zmęczony jak ja.
- Zamieszkajmy razem. - powiedział, a ja się zaśmiałam. Wstałam z łóżka i założyłam bieliznę. Wróciłam do Adama i wtuliłam się w niego. Czułam się idealnie. Zasnęłam po paru sekundach.

- Paulina. - usłyszałam szept koło mojego ucha i poczułam ciepły oddech na mojej szyi. Otworzyłam oczy i odwróciłam w stronę mojego chłopaka. Uśmiechał się do mnie promiennie.
- Tak? - mruknęłam ziewając. Patrzyłam w jego cudne oczy niecierpliwiąc się. Co chce mi powiedzieć?
- Jestem głodny... - ugh...Nie tego się spodziewałam. Zaśmiałam się w duchu.
- No i? - spytałam zawiedzionym głosem. Adam i Naruciak to jednak jedna osoba i nic tego nie zmieni.
- No i zrób mi śniadanie. - wywróciłam oczami robiąc nieco wkurzoną minę.
- A spadaj na drzewo banany prostować! - powiedziałam ze śmiechem odwracając się do niego tyłem.
- Mój banan jest prosty... - Ugh....Zarumieniłam się, ale równocześnie wkurzyłam.
- Adam... - powiedziałam błagalnym głosem, a ten cham się zaczął ze mnie śmiać! Głupek...
----------------------
Ja nie umiem pisać takich rozdziałów, więc mi wybaczcie, a tak w ogóle mówiłam, że będzie w czwartek hahaha! Tak poza tym szczęśliwego Nowego Roku!!

niedziela, 27 grudnia 2015

(część 2) Rozdział 8

Jadę z Adamem do domu. Czy możemy być wreszcie szczęśliwi? Żyć długo i szczęśliwie? Czy teraz wszystko będzie już dobrze? Straciłam go już jeden raz co jeśli stracę go znów? Co jeśli nasz związek nie ma przyszłości? Mam dość tego ciągłego strachu i obaw! Słyszę stukot, który jest wywoływany przez koła pociągu. Przysunęłam się do Adama. Jego ciepło, jego oczy, jego dotyk...Człowiek człowiekowi jest potrzebny do szczęścia, nie jakaś tam lalka, czy samochodzik, nie ciuchy, czy kino domowe, nic nie zastąpi człowieka. Kocham go, ale jestem zawiedziona sobą. Jestem zawiedziona tym, że musiałam go stracić, by dowiedzieć się jak bardzo go potrzebuję. Byłam egoistką i myślałam tylko o tym jak on bardzo mnie zranił, ale każdy popełnia błędy. Poczułam jego gorące usta na mojej szyi. Poczułam jak przez moje ciało przechodzi ciepły prąd. Poczułam jak serce roztapia się z lodu i pokrywa je warstwa słodkiego miodu. Poczułam jak świat znów się budzi, jak daje mi szczęście. Moja droga miała wiele drzwi, a ja wybrałam te czarne, brzydkie i smutne. Otworzyłam je i wypuściłam moje obawy, wątpliwości, strach i ból...Musiałam to naprawić. Musiałam zamknąć te drzwi choćby nie wiem co i udało mi się. Czuję się silna, ale kiedy jestem w jego ramionach mięknę, czuję się jakbym była głupim płatkiem śniegu, który lecąc z wiatrem szuka swojego promyka słońca, by chodź raz poczuć ciepło.
- Kocham cię. - powiedziałam z uśmiechem. On popatrzył na mnie. Zarumieniłam się kiedy jego oczy wierciły dziurę w moich. Ja jestem płatkiem śniegu, a on moim promykiem. Splótł nasze ręce, który idealnie do siebie pasowały. Opuszkami palców masował moją dłoń. Niby taki drobiazg, a dawał mi ukojenie.
- Teraz wszystko będzie dobrze. - powiedział i miał rację. Popatrzył na nasze ręce. W jego oczach dostrzegłam zdziwienie, strach? O co chodzi? Coś nie tak? Spojrzałam na nasze ręce, a raczej na swoją. Na nadgarstkach miałam jeszcze siny ślad po łapach tego oprawcy...
- Paulina powiedz mi co się stało? - mówił. Widziałam w jego oczach zawziętość. Jago zaciśnięta szczęka i ściągnięte brwi nie dały mi wyboru. Ta mina mówiła sama za siebie. Jeśli nie powiem teraz, będę musiała to zrobić kiedy indziej. Boję się, ale to mój chłopak, mój promyk światła i źródło szczęścia, moja czterolistna koniczyna, albo spadająca gwiazda.
- To się stało kiedy uciekłam... - zaczęłam. Łzy poleciały mi już z oczu. Zaczęłam się trząść. To okropne co on mi zrobił! Co jeśli Adam będzie się mnie brzydził?
- Spokojnie, jestem przy tobie. - mówił chłopak przytulając mnie. Może o tym nie wiedział, ale tym gestem dodał mi otuchy. Cieszyłam się, że nikogo nie było w przedziale.
- Uciekłam i wtedy ten facet... - nie mogłam wydusić z siebie tego słowa. Usta jak na złość zaczęły drżeć przez co moje wyrazy się łamały i trudno było je zrozumieć. Poczułam jak Adam mocniej mnie ściska. Z moich oczu nadal leciały łzy jak z jakiegoś wiadra. Wzięłam wdech i jakoś mi się udało...
- Zostałam...Zgwałcona... - rozpłakałam się jeszcze bardziej.
- No powiedz coś! - krzyknęłam kiedy jedynym dźwiękiem był jadący pociąg i świszczący wiatr za oknem. Jego milczenie było gorsze od krzyku i od złości w głosie.
- Boże Paulina...Kim on jest!? Zabiję skurwysyna!! - popatrzyłam na niego. Jego oczy aż błyszczały nienawiścią, a wargi zacisnął bardzo mocno, a brwi ściągnięte miał w dół. Obserwował mnie uważnie czekając na odpowiedź.
- Nie wiem, ale już jest dobrze! Nic mi nie jest! Jesteśmy razem! - mówiłam szybko dławiącym się głosem. Nadal płakałam. Sama nie wiem czy ze szczęścia czy z bólu, który wyrządził mi wtedy ten mężczyzna.
- Masz rację, nie pozwolę cię nikomu skrzywdzić, Obiecuję. - jego słowa były tak delikatne i ciche, tak uspokajające, że miałam ochotę je nagrać i przewijać.
- A w ogóle to załatwiłem dla nas wyjazd do wesołego miasteczka. - powiedział po kilku bardzo długich chwilach. Cały Adam...Adam, którego tak mocno kocham.
- To super!! - powiedziałam uśmiechając się szczerze. Byłam tak zmęczona, że wtuliłam się w niego i zasnęłam.
-------------
WAŻNA NOTKA:
Kolejny rozdział jest XD Ja wiem, że dużo osób chce, żebym przedłużyła tego bloga hahah, ale cóż nie mam już za bardzo pomysłów...Ale nie martwcie się, jak będzie koniec to ja was poinformuje, na razie powiedziałam tylko, że powoli zbliżamy się do endu :D No cóż nowy blog o naruciaku ma już 4 rozdziały i jak na razie nasza główna bohaterka nawet nie zamieniła z Adamem słowa hahaha, ale taki był zamiar, Adam ma się stopniowo pojawiać, a nie tak hop siup XD Czemu o tym piszę? Ponieważ na początku jest tylko Czułek i trochę Kaika, a ja bardzo wiem, że chcecie Naruciaka i nie chcę żebyście się zniechęcili :D To tyle i wiem, mówiłam, że osoba, która odgadnie piosenkę zostanie wynagrodzona, tak więc niech ta osoba pomyśli nad tym co by chciała :D W ogóle zastanawiam się czy nie założyć konta na fb tylko dla was, każdy kto chce mógłby mnie zaprosić i ze mną pogadać i to bez wyjątku, po prostu każdy :D Ja o tych rozmowach nikomu nie będę mówić, ani nigdzie opublikowywać, więc sie nie martwcie, bo ja wiem jak niektórzy potrafią być nieśmiali, wiec jakbyście chcieli coś takiego to dajcie znać w komach. I jeszcze takie podziękowania dla was, bo w jeden dzień wbiliście mi 702 wyświetlenia!!! Nawet nie wiecie jakiego kopa w dupe mi to dało hahaha XD Dzięki wam chce mi się to pisać :D Do następnego!!

wtorek, 22 grudnia 2015

Post informacyjny odnośnie następnego bloga :D

A więc ta historia powolutku do końca zmierza...Ale będzie nowa!! I mam dwa pomysły, których za bardzo nie zdradzę, ale muszę się was o coś spytać, a więc które z tych dwóch pomysłów mam zrealizować? Oto dwa pomysły:

1.Główna bohaterka no i drugi główny bohater Naruciak (będzie również bardzo dużo Dezego i być może Kaiko)
2. Albo główna bohaterka i główny bohater SKKF (Będzie bardzo dużo Naruciaka)
Ciekawa jestem którą opcję wybierzecie bo przyznam szczerze, że z obu tych opowiadań jestem dumna (napisałam już z trzy rozdziały do każdego z tych opowiadań XD ) Wiem, że chaotycznie, ale nie wiem który wybrać, dlatego pytam was :D